Taśmy Neumanna zatrzęsły politycznym światem na tydzień przed wyborami. Jednym z bohaterów rozmowy Sławomira Neumanna z tczewskim działaczem Platformy Obywatelskiej jest Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
„Hanna Zdanowska zyskała na oskarżeniu”
Taśmy Neumanna to rozmowa z 2017 roku, którą polityk odbył z lokalnym działaczem PO w Tczewie. Z zapisu nagranej rozmowy, którą ujawniono kilka dni temu, dowiadujemy się między innymi o układach wewnątrz Platformy Obywatelskiej, stosunku Neumanna do działaczy KOD-u czy wyborców, a także o problemach z prawem znanych polityków Platformy.
Nie wiemy, kiedy dokładnie odbyła się nagrana rozmowa, ale na pewno miało to miejsce tuż po tym, jak Hanna Zdanowska została oskarżona o poświadczenie nieprawdy podczas ubiegania się o kredyt. Akt oskarżenia trafił do łódzkiego sądu w latem 2017 roku, ale prezydent Łodzi zarzuty usłyszała jesienią 2016 roku.
Sławomir Neumann w rozmowie z lokalnym politykiem PO mówi, że politycy Platformy zyskują na takich aferach. Jako przykład podaje Hannę Zdanowską.
Będzie Hania Zdanowska, Żuk, Witkowski, Adamowicz, Karnowski, Jaśkowiak. On będzie w takim gronie zacnych ludzi, że k… nikogo to nie ruszy. (…) Nasz elektorat uzna, ten antypisowski, że to jest k… atak PiS-u, żeby go zabić. I pójdą jeszcze bardziej na niego. Tak to wygląda, w różnych badaniach k… naszych, których oskarżają, Hania Zdanowska zyskuje jak ma akt oskarżenia. Idzie wręcz odwrotnie.
mówi SŁAWOMIR NEUMANN w nagranej rozmowie
Zarzut poświadczenia nieprawdy
Hanna Zdanowska nie odniosła się do treści tego nagrania. Nie znamy też całego zapisu rozmowy, a tylko pikantne fragmenty, które zatrzęsły politycznym światem.
Przypomnijmy, że akt oskarżenia przeciwko Hannie Zdanowskiej dotyczył kredytów na zakup dwóch nieruchomości. Pożyczki o łącznej wartości 700 tysięcy złotych zaciągnięte zostały, gdy Zdanowska była jeszcze posłem PO. Jedną z nich wzięła sama, drugą jej życiowy partner Włodzimierz G. Dlatego sprawę tłumaczono jako cios ze strony PiS, który miałby przeszkodzić Zdanowskiej w objęciu funkcji prezydenta Łodzi.
Według prokuratury w 2008 roku jej partner wystąpił o 200 tys. zł kredytu bankowego, by kupić od Zdanowskiej mieszkanie. Musiał wykazać wkład własny. Jak twierdziła prokuratura, Zdanowska nieprawdziwie poświadczyła, że partner dał jej zaliczkę 50 tys. zł. Ta kwota została przez bank uznana za wkład własny.
Wyrok prawomocny
Rok później to Zdanowska wystąpiła o 500 tys. zł kredytu na zakup działki od partnera. Tu także wymagany był wkład własny, więc G. poświadczył, że Zdanowska dała mu 150 tys. zł zaliczki. To też prokuratura uznała za poświadczenie nieprawdy.
Ostatecznie, we wrześniu 2018 roku Hanna Zdanowska została uznana za winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera. Wyrok, po przegranej apelacji, uprawomocnił się. Oboje musieli zapłacić grzywnę: Zdanowska – 20 tys. zł, a jej partner – 25 tys. zł.