Tragedia w Suszku poruszyła całą Polskę. Tutaj w sierpniu 2017 roku zginęły dwie łódzkie harcerki. Do tragedii doszło w trakcie nawałnicy, która przeszła nad obozem harcerskim, rozłożonym w środku lasu. Młodzi harcerze zupełnie nie byli przygotowani na spotkanie z żywiołem, a komendant za późno podjął decyzję o ewakuacji. Prokuratura postawiła w tej sprawie kolejne zarzuty. Tym razem usłyszeli je… synoptycy.
Synoptycy z zarzutami za tragedię w Suszku
Zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków służbowych postawiła Prokuratura Okręgowa w Słupsku synoptykom z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Prokuratorzy są przekonani, że zaniechanie naukowców mogło mieć wpływ na późniejsze, tragiczne wydarzenia w o harcerskim obozie w Suszku.
Synoptycy zamiast podwyższyć ostrzeżenie o zagrożeniu burzami do 3. stopnia, pozostawili niższy poziom. Tym samym mieli narazić harcerzy, którzy nieświadomi zagrożenia biwakowali w lesie.
Synoptyk z IMGW w Krakowie Witold W. oraz synoptyk centrum nadzoru operacyjnego IMGW w Warszawie Maria M., którzy w dniu nawałnicy pełnili dyżury meteorologiczne z kompetencjami podejmowania decyzji dla obszaru całego kraju, zarzucamy nieumyślne niedopełnienie obowiązków służbowych. PAWEŁ WNUK, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku
Niedopełnienie obowiązków to właśnie niepodwyższenie stopnia ostrzeżeń meteorologicznego z 2. na 3. dla województw pomorskiego oraz kujawsko-pomorskiego. Synoptycy mieli nie podjąć takich decyzji, mimo istniejących przesłanek. Obojgu grozi kara nawet do dwóch lat więzienia.
Do dwóch lat więzienia za złą prognozę pogody
Synoptycy nie przyznali się do zarzutów. Odmówili składania wyjaśnień i nie odpowiadali na pytania śledczych. Prokuratura nie zastosowała żadnego środka zapobiegawczego. Prokuratura śledztwo chce zakończyć we wrześniu 2019 roku. Zarzuty w związku z tragedią w Suszku usłyszały wcześniej już trzy osoby.
Wśród nich jest urzędnik odpowiedzialny za nieogłoszenie alertu mieszkańcom. Urzędnik z gminy nie przekazał mieszkańcom i obozowiczom alarmu o burzy, bo… skończył wcześniej pracę. 67-letni Andrzej N., był dyrektorem wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Chojnicach.
Emerytowany urzędnik przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Złożył wyjaśnienia zgodne z dotychczas ustalonym w toku śledztwie stanem faktycznym. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Komendant odpowie za złą ewakuację
Mateusz I., komendant obozu w Suszku usłyszał zarzuty 1 kwietnia 2019 roku. Prokuratura zarzuciła mu umyślne narażenie uczestników obozu harcerskiego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek i nieumyślnego spowodowania różnego obrażeń ciała u kolejnych kilkudziesięciu harcerzy.
Przedstawiony zarzut wiąże się z niewłaściwą organizacją obozu harcerskiego, w tym z niewłaściwą akcją ewakuacyjną podczas nawałnicy.
Były komendant obozu w Suszku nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Będzie odpowiadał z tzw. wolnej stopy, bo prokuratura nie zastosowała względem niego środków zapobiegawczych. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
W lutym prokuratura takie same zarzuty postawiła jego zastępcy Włodzimierzowi D. On również nie przyznał się do zarzucanych czynów i odmówił składania wyjaśnień.
Tragedia w Suszku
Tragiczne wydarzenia w Suszku rozegrały się w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Wtedy nad Pomorzem przeszły gwałtowne burze z silnymi porywami wiatru. Doszczętnie zniszczony został obóz harcerski, w którym przebywało 130 harcerzy z łódzkiego okręgu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
Na namioty spadły m.in. połamane drzewa. Zginęły dwie harcerki z Łodzi – w wieku 13 i 14 lat. 38 harcerzy trafiło do pomorskich szpitali z różnymi obrażeniami.