Marcin Witko, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego zalany falą hejtu. Przekazał Poczcie Polskiej dane mieszkańców ze spisu wyborców. Opisuje, że przez to stał się adresatem wulgarnych wyzwisk. „Znaleźliśmy się w tej sytuacji bez naszej winy, a jesteśmy mieszani z błotem” – napisał prezydent Tomaszowa w mediach społecznościowych. Witko.
Prezydent Tomaszowa i hejt
W minionym tygodniu samorządowcy informowali o otrzymaniu od Poczty Polskiej maili z nakazem udostępnienia spisów wyborców wraz z danymi osobowymi – adresami, imionami i nazwiskami i numerami pesel. To wywołało oburzenie wśród wielu włodarzy miast i gmin.
Poczta poinformowała z kolei, że skierowany do samorządów wniosek o przekazanie danych ze spisu wyborców wynika z roli, jaką operator ten ma pełnić w obsłudze głosowania w ramach wyborów prezydenckich.
Polegać ona będzie na dostarczeniu do wyborców pakietów wyborczych, a następnie przekazania kart wyborczych do obwodowych komisji wyborczych. Samorządowcy, którzy dane przekazali, spotkali się z hejtem.
Nasz organ nadzorczy zobligował nas do przesłania danych. Ja zdecydowałem się dane przesłać, ale wcześniej je zaszyfrowałem. Hasło mam tylko ja i bez niego nikt pliku nie otworzy. Przekażę je lub nie dopiero, gdy sytuacja będzie klarowna i jasna. Wiem, że inne samorządy również chcą iść tą drogą. pisze MARCIN WITKO, prezydent Tomaszowa
Wybory korespondencyjne
Prezydent Tomaszowa Mazowieckiego zaznacza, że od kilku dni czytał setki wiadomości. „Jedni mieszkańcy pisali do mnie, żeby nie udostępniać danych bo mnie pozwą, drudzy, że jeżeli danych nie udostępnię, to mnie pozwą za zablokowanie im prawa wyborczego” – napisał Witko. Zwrócił uwagę, że nikt nawet nie próbował na chłodno podejść do sprawy.
Bez kompromisu politycznego na górze wybory muszą się odbyć, ale chcę przypomnieć, że do tanga trzeba dwojga. A w tym wypadku może i więcej. mówi prezydent Tomaszowa Mazowieckiego
Włodarze polskich miast sprzeciwiają się udostępnieniu spisów wyborców, tłumacząc, że byłoby to niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem. Wielu z nich zapowiedziało również, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na wyłudzeniu danych osobowych.
Wyciek kart do głosowania
Tymczasem wyborcza machina ruszyła już dawno. Cały czas trwa nabór do komisji wyborczych w Łodzi, a chętnych do pracy brakuje. Sprawą, która bulwersuje od niedawna jest wyciek kart do głosowania.
Pakiet wyborczy, który ma zostać rozesłany do milionów Polaków przed wyborami prezydenckimi, pokazano na konferencji prasowej Stanisława Żółtka, jednego z kandydatów na prezydenta. Ten miał rzekomo otrzymać pakiet od pracownika jednej z podkrakowskich firm, która ma zajmować się konfekcjonowaniem pakietów.
Karty do głosowania zostały pokazane na konferencji, by – jak tłumaczy kandydat na prezydenta – udowodnić, jak łatwo można jest podrobić. Poczta Polska poinformowała ABW o wycieku pakietu wyborczego.
Tutaj mogą Państwo pobrać sobie kopię tzw. “Pakietu Wyborczego”:https://t.co/R89S4M2rAF
Oryginał, który posiadam pokazałem dzisiaj dziennikarzom na konferencji prasowej. pic.twitter.com/jc8AB1pQLq— stanislawzoltek (@StanislawZoltek) April 29, 2020