wtorek, 15 października 2024

Napaść na łódzką studentkę. Prokuratura zaprzecza wersji policji: Kamery działały

Udostępnij

Ta historia wstrząsnęła mieszkańcami Łodzi. Gdy Aleksandra, studentka łódzkiej filmówki, zrelacjonowała na portalu społecznościowym to, co przeżyła podczas powrotu z transmisji gali wręczenia Oscarów, rozgorzała dyskusja. Głównym jej tematem były działania policji wobec Oli, gdy ta poprosiła o pomoc. Policja twierdzi, że dochowała wszelkich procedur, ale łódzka prokuratura ma inne ustalenia.

Napaść na studentkę w Łodzi: Kamery policjantów działały

Studentka oskarżyła funkcjonariuszy o lekceważący stosunek do niej, gdy kobieta zgłosiła napaść i próbę gwałtu. “Pan policjant krzyczał na mnie, że zamiast robić sceny, to może lepiej by, się wychyliła przez okno i wyglądała za sprawcą” – opisywała Aleksandra w swoim wpisie, który wywołał burzę.

Wersję kobiety dotyczącą interwencji łódzkich policjantów mogłyby potwierdzić nagrania z kamer, które mundurowi wtedy mieli na sobie. Mogłoby, ale akurat podczas tej interwencji miały nie działać z powodu wyczerpanych baterii. Takie wyjaśnienie podawała rzeczniczka wojewódzkiej policji w Łodzi.

Patrol pracował od godziny 19 w niedzielę. Do zdarzenia doszło około godz. 5.30 w poniedziałek. Niestety, w obu urządzeniach zabrakło zasilania. Pech jest taki, że to była jedenastka godzina służby tych policjantów. mówiła wtedy mł. insp. JOANNA KĄCKA, rzeczniczka KWP w Łodzi

Prokuratura zabezpieczyła kamery i przesłała je do ich dystrybutora, który ma możliwość odczytu danych z kamer. Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, w rozmowie z TVN podaje najnowsze ustalenia w tej sprawie.

Ze stanowiska, które otrzymaliśmy wynika, że w chwili zdarzenia kamery były sprawne. Co prawda, baterie kończyły możliwy czas pracy, niemniej urządzenia funkcjonowały w trybie buforowania. Wszystko wskazuje na to, że funkcjonariusze policji nie wcisnęli przycisku odpowiedzialnego za zapis. KRZYSZTOF KOPANIA

Dystrybutor wyjaśnił dziennikarzowi TVN, że baterie w tych kamerach, które mieli na sobie łódzcy policjanci, wystarczają na 12 godzin ciągłej pracy. A w trybie czuwania urządzenie może być aktywne nawet dobę.

Nie jedna, a trzy ofiary. Sprawca: Byłem pijany

Mężczyzna, który napadł na studentkę z Łodzi został zatrzymany 28 lutego. Tego samego dnia na policję zgłosiły się kolejne dwie ofiary 29-latka. Następnego dnia mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zgwałcenia dwóch kobiet w wieku 23 i 28 lat oraz naruszenie nietykalności cielesnej kolejnej pokrzywdzonej w wieku 41 lat. 29-latek nie przyznaje się do zarzutów i twierdzi, że nic nie pamięta, ponieważ był pod wpływem alkoholu. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia. 


Napasc na studentke lodz zatrzymanie

Skomentuj

Wpisz komentarz!
Podaj swoje imię

REKLAMA

Czytaj więcej

Wiadomości

Treści chronione!

P