12 lat więzienia grozi Wiktorowi K. za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Łodzi na Broniewskiego. Mężczyzna w czwartek 8 sierpnia usłyszał zarzuty po ponad 4 latach od wypadku. Wiktor K. przyznał się do winy.
Zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku i ucieczki
W czwartek Wiktor K. został przesłuchany w łódzkiej prokuraturze. Udało się to po ponad 4 latach od tragicznego wypadku na Broniewskiego w Łodzi. Mężczyzna zaraz po wypadku uciekł i udało się go zatrzymać 27 kwietnia tego roku w Paryżu na dworcu autobusowym.
Następnie rozpoczęła się procedura ekstradycyjna. Mężczyzna 2 sierpnia został przekazany przez francuską policję stronie polskiej. Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że złożył szczegółowe wyjaśnienia i przyznał się do winy.
Potwierdził, że w chwili zdarzenia kierował BMW, które rzekomo należało do jego dziadka oraz, że przekroczył dozwoloną prędkość. Podał, że prawdopodobnie jechał z prędkością około 80-90 km/h. Z wyliczeń biegłego wynika natomiast, że wynosiła ona około 125 km/h, przy dozwolonej w tym miejscu prędkości 50 km/h” – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi
Sprawca wypadku ukrywał się przez ponad cztery lata, był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania oraz czerwoną notą Interpolu.
Tragiczny wypadek na Broniewskiego w Łodzi
Do tragicznych wydarzeń doszło 23 lutego 2020 roku na ulicy Broniewskiego w Łodzi. Prowadzone przez 37-latka BMW uderzyło w drzewo przy przystanku autobusowym. Na miejscu zginęło dwóch pasażerów w wieku 30 i 26 lat, a kierowca uciekł. Do szpitala w ciężkim stanie został przewieziony jeszcze jeden pasażer – 29-latek.
Z relacji kierowcy wynika, że wjechał w kałużę, co miało doprowadzić do wpadnięcia samochodu w poślizg i utracie panowania nad nim. Kierowca zjechał z jezdni, uderzył w krawężnik, następnie wniósł się nieco w górę i uderzył w przydrożne drzewo.
Te informacje potwierdza częściowo poniższe nagranie. Bezsprzecznym jest, że kierowca stracił panowanie nad samochodem, bo jechał o kilkadziesiąt kilometrów szybciej, niż pozwalały na to przepisy i nie dostosował prędkości do trudnych warunków atmosferycznych tego dnia.
Szybko, głośno i bez pasów bezpieczeństwa
Relacje podejrzanego potwierdziły też ustalenia z miejsca wypadku. Z czterech osób w samochodzie tylko on miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Ofiary i ranny w wypadku nie mieli zapiętych pasów. Wiktor K. zabrał ich sprzed pobliskiego sklepu. W czasie szybkiej jazdy słuchali głośno muzyki.
Jak podał 37-latek, uciekł z miejsca wypadku, ponieważ był przerażony tym, co się stało, bał się grożącej kary i dlatego zdecydował się wyprowadzić do Francji. Używał przy tym tożsamości innych osób. Ujawniono przy nim dwa podrobione dokumenty osobiste. Jeden z nich był opatrzony zdjęciem podejrzanego, zaś figurowały w nim dane innego mężczyzny z kręgu jego znajomych. To tym właśnie dokumentem posługiwał się podczas zatrzymania przez francuską policję – mówi Krzysztof Kopania.
Wiktor K. na proces czeka w areszcie. Postanowienie o aresztowaniu wydał wcześniej sąd. Było one warunkiem koniecznym do ścigania mężczyzny za granicami Polski. Zatrzymanemu Wiktorowi K. Grozi do 12 lat więzienia.