Prokuratura Rejonowa w Zgierzu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 54-latkowi, który uciekł ze szpitala w Zgierzu. Mężczyzna oskarżony jest o sprowadzenie niebezpieczeństwa utraty zdrowia na wiele osób, ponieważ uciekając ze szpitala, miał świadomość bycia zakażonym koronawirusem.
Uciekł ze szpitala jednoimiennego
Dramatyczna scena rozegrała się w marcu, zaledwie kilkanaście dni po ogłoszeniu zagrożenia epidemicznego w Polsce. Do szpitala jednoimiennego w Zgierzu został z Sieradza przywieziony transportem medycznym 54-letni mężczyzna.
Wcześniej przebywał w Niemczech. Trafił tam do szpitala, ale testy nie potwierdziły zakażenia, więc przyjechał do Polski. Gdy dojechał do Sieradza, jego stan się gwałtownie pogorszył. Dlatego z podejrzeniem zachorowania na Sars-Cov-2 został odwieziony do Zgierza.
Mężczyzna po tym, jak znane już były wyniki jego testów, wykorzystując chwilę nieuwagi uciekł ze szpitala przez otwarte okno.
Akt oskarżenia i dodatkowa kara
Mężczyzna w Zgierzu wsiadł do autobusu miejskiego i przyjechał do Łodzi. Po krótkich poszukiwaniach został zatrzymany przez policjantów w mieszkaniu w jednej z kamienic przy Narutowicza w Łodzi. Stąd został odwieziony do specjalnego aresztu dla osób wymagających izolacji ze względu na zakażenie koronawirusem.
Prokuratura oskarża mężczyznę o spowodowanie zagrożenia zarażeniem wielu osób. Chodzi tu przede wszystkim o pasażerów, którzy podróżowali autobusem miejskim w Zgierzu i Łodzi.
Mężczyzna, choć wiedział, że jest zakażony, podróżował autobusem miejskim. W ten sposób świadomie naraził życie i zdrowie wielu innych osób. KRZYSZTOF KOPANIA, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi
Zarzut, które prokuratura postawiła mężczyźnie, zagrożone są karą do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna uciekł ze szpitala prawdopodobnie ze strachu. Nie przed chorobą, a więzieniem. Okazało się, że od 10 lat był poszukiwany listem gończym za przestępstwo sprzed lat, za które sąd wymierzył mu karę 18 miesięcy więzienia.