Obecnie 55-letni Adam K. został skazany na karę 12 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny, a zarówno obrona jak i oskarżenie nie wykluczają apelacji. Przez cały proces mężczyzna nie przyznawał się do winy, a oskarżenie domagało się 8 lat więzienia.
Zakażony koronawirusem skazany
Proces przeciwko Adamowi K. oskarżenie wytoczyło na podstawie ustawy o chorobach zakaźnych. Był jednak ogromny problem z udowodnieniem winy mężczyźnie. Po pierwsze sam oskarżony się nie przyznawał. Po drugie prokuratura musiała mu udowodnić, że miał świadomość swojej zakaźnej choroby.
To okazało się wyjątkowo trudne, bo w dokumentacji medycznej nie było śladu informacji o tym, że ktoś z lekarzy poinformował mężczyznę o zakażeniu. Natomiast zgodnie z ustawą, to na lekarzach spoczywał obowiązek poinformowania pacjenta o tym, że jest zarażony i że może zarażać. Jedna z lekarek zeznała przed sądem, że na początku pandemii lekarze nie mieli czasu na uzupełnianie dokumentacji medycznej, ale pacjent miał świadomość swojego zakażenia.
Zwrot akcji w procesie
Adam K. próbował przekonać sąd, że był po prostu chory, nikt mu nie mówił o koronawirusie, a uciekł ze szpitala, bo chciał się spotkać z bliskimi. Sąd na podstawie dokumentacji medycznej, relacji Straży Granicznej i ustalił kilka ważnych faktów. Przede wszystkim pewne było, że 19 marca Adam K. miał pozytywny wynik w kierunku zakażenia koronawirusem.
Oskarżony na drugiej rozprawie próbował tłumaczyć, że był przekonany o braku zakażenia, bo w areszcie wykonano mu badanie. Test miał się okazać negatywny. Na swą obronę przedstawił wynik testu…
Adam K. nie zauważył jednak, że na tym samym dokumencie, datowanym na 30 kwietnia 2020 roku., oprócz negatywnego wyniku, jest też wynik pozytywny z 2 kwietnia. To prawdopodobnie przesądziło o sędziowskim orzeczeniu.
Poszukiwany zakażony koronawirusem
Historia swój początek miała jednak 10 lat wcześniej. W marcu 2020 roku była kontynuacją starej historii poszukiwanego przez policję człowieka. Mężczyzna po powrocie do Polski z Niemiec jechał autobusem. Gdy się źle poczuł wysiadł niedaleko Sieradza. Stąd pogotowie zabrało go do szpitala w Sieradzu. Tutaj szybko zorientowano się, że Adam K. prawdopodobnie choruje na Covid-19. Zapadła decyzja o transporcie do szpitala – wówczas jednoimiennego – w Zgierzu.
19 marca 2020 roku Adam K. przez otwarte okno uciekł ze szpitala. Udało mu się to choć leżał na monitorowanym oddziale.
Myśleliśmy, że wyszedł do toalety. Chwilę potrwało nim się ktoś przebrał w kombinezon ochronny i wszedł na oddział. Zobaczyliśmy otwarte okno i chwilę później zadzwoniliśmy na policję.
Świadek, lekarka ze szpitala w Zgierzu
Po kilkudziesięciu minutach rozpoczęły się policyjne poszukiwania nie tylko dlatego, że był zakażony koronawirusem, ale też dlatego, że w systemach teleinformatycznych policji widniała informacja o konieczności doprowadzenia go do więzienia. Mężczyzna miał do odbycia zaległą karę więzienia.
Funkcjonariusze zatrzymali go jeszcze tego samego wieczoru w centrum Łodzi, do której ze Zgierza przyjechał komunikacją miejską. Właśnie w ten sposób – zdaniem sądu naraził innych na możliwość zakażenia koronawirusem. Dlatego Adam K., zakażony koronawirusem skazany został na karę więzienia.