https://youtu.be/FIbMna_tkl8
Wypił kawę z brandy wsiadł do samochodu i spowodował wypadek na Włókniarzy w Łodzi. Na skrzyżowanie wjechał na czerwonym. Grozi mu do 12 lat więzienia, jednak nawet wysoka kara zdrowia dzieciom z drugiego samochodu nie przywróci.
Wypadek na Włókniarzy w Łodzi
W sobotę (30 maja) aleją Włókniarzy w stronę centrum miasta jechało audi A6 na brytyjskich numerach rejestracyjnych. Za kierownicą siedział 44-letni łodzianin. Mężczyzna na skrzyżowanie z ulicą Legionów wjechał na czerwonym świetle w chwili gdy zielony sygnał miały pojazdy skręcające w lewo z obu kierunków alei Włókniarzy. Kierowca hamował dopiero na środku skrzyżowania. Na zatrzymanie auta było już za późno.
Rozpędzone audi z impetem uderzyło w bok fiata. Siła uderzenia była tak wielka, że samochód obrócił się odrzuciło kilkanaście metrów w kierunku pobliskiej stacji benzynowej. Fiatem oprócz kierowcy podróżowało troje jego dzieci: dwie córki w wieku 17 i 7 lat oraz 13-letni syn.
Tragiczne skutki zderzenia
Z nagrań monitoringu wynika, że kierowca fiata nie miał najmniejszych szans na uniknięcie zderzenia. Tym bardziej, że przed nim dwa samochody już wykonały manewr skrętu w lewo i mężczyzna nie zupełnie nie spodziewał się pojazdu nadjeżdżającego szybko z prawej strony jego samochodu.
Wszystkie dzieci z obrażeniami ciała trafiły do łódzkich szpitali. Najpoważniejszego urazu doznała najstarsza z dziewcząt, mimo przeprowadzonej wczoraj operacji neurochirurgicznej jej stan zdrowia jest bardzo ciężki. KRZYSZTOF KOPANIA, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi
Do szpitala przewieziono też 24-letnią pasażerkę audi. Lekarze chcieli pozostawić ją w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń, ale pasażerka samochodu sprawcy wypisała się na własne życzenie z kliniki.
O pomoc medyczną kilkadziesiąt minut po zdarzeniu poprosił również sam sprawca. Karetką przewieziony został do jednego z łódzkich szpitali. Wyniki badań wskazały, że jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
Stan dwójki młodszych dzieci przewiezionych do szpitala jest również stabilny. Znacznie gorzej wygląda stan zdrowia 17-latki.
Dziewczynka zaraz po przewiezieniu do szpitala przeszła skomplikowaną operację neurochirurgiczną. Jest w stanie bardzo, bardzo ciężkim. ADAM CZERWIŃSKI, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi
Na miejscu wypadku policjanci sprawdzili trzeźwość obu kierowców. Okazało się, że sprawca jest pijany. W organizmie kierowcy audi było około promila alkoholu. W dodatku mężczyzna nie miał prawa jazdy.
Nakaz zatrzymania i wniosek o areszt
44-letni sprawca wypadku został zatrzymany do dyspozycji Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie. W szpitalu policjanci pilnują mężczyzny od sobotniego wieczoru. W poniedziałek (1 czerwca) lekarze zgodzili się na przesłuchanie mężczyzny w warunkach szpitalnych. Prokurator przedstawił mu zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego, w następstwie którego obrażeń ciała doznały 4 osoby, przy czym 17-letnia pokrzywdzona ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Również w poniedziałek do sądu został skierowany wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny, który spowodował wypadek na Włókniarzy mając wcześniej orzeczony sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Mężczyzna stracił prawo jazdy w związku z wcześniejszym przestępstwem prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości. 44-latkowi grozi kara do 12 lat więzienia i wysoka grzywna.
12 lat maksymalnie, czyli pewnie sąd go już wypuścił. A czym jest wysoka grzywna? Pewnie 500 zeta, które opłacą z 500+. Każdy co głosował od 30 lat na takie partie jak PO i PiS ma ich krew na rękach, to dzięki wam tacy ludzie jak on, mogą być całkowicie bezkarni, a te wyroki typu 12 lat, to nie są żadne wyroki, tylko lista życzeń.
12 lat to powinno grozić tej babie co dostała spazmów po wypadku, a do jego czasu grzecznie siedziała z pijakiem w samochodzie. Pijany bandyta powinien dostać dożywocie – nie za wypadek – tylko za zupełną bezczelność. Udowodnił, że nie nadaje się kompletnie do życia w cywilizacji i powinien być od niej kompletnie odizolowany. Wszelki majątek jego i jej powinien być z miejsca zlicytowany na poczet ofiar. To się we łbie po prostu nie mieści, jaką można komuś wyrządzić krzywdę i jak małe grożą w tym kraju za to konsekwencje. Można mieć tylko nadzieję, że prawnicy ubezpieczyciela regresami teraz zakończą finansowy żywot tej pijackiej patologii.