Dramatyczne sceny rozegrały się w Wielki Piątek (19 kwietnia) w czteropiętrowym bloku przy ulicy Skupionej w Łodzi. W mieszkaniu na pierwszym piętrze wybuchł pożar, a strażackie wozy z trudem dojeżdżały do bloku. Przejazd blokowały samochody zaparkowane nawet na drogach pożarowych. Zaledwie krok był do tragedii.
Pożar na Skupionej w Łodzi
Pożar wybuchł po godzinie 22. Ogień z daleka zauważyli mieszkańcy sąsiednich bloków. Lokatorzy budynku objętego pożarem zorientowali się, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo, gdy za oknami widzieli jedynie gęsty i czarny dym.
Ogień pojawił się w mieszkaniu 67-letniego mężczyzny. On sam siedział w mieszkaniu po wschodniej stronie bloku, tutaj w dwóch pomieszczeniach mieszkania początkowo był tylko dym. Po przeciwnej stronie mieszkania płomienie trawiły już wyposażenie i zaczynały wydostawać się oknami.
Ogromna temperatura i buchające płomienie
Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Temperatura była tak duża, że okno i drzwi balkonowe do mieszkania po prostu się stopiły. Gdy strażacy dojechali na osiedle Kurczaki, mieli problem by podjechać przed blok przy Skupionej 5. Zaparkowane z dwóch stron ulicy samochody blokowały dojazd bezpośrednio przed okna bloku.
Widok był przerażający. Czarny dym wydostawał się kłębami z okien na pierwszym piętrze. Na całej klatce schodowej było czarno i nic nie było widać. W oknach na wyższych piętrach stali przerażeni ludzie i pięściami uderzali w szyby.
Okien nie otwierali bojąc się, że dym wedrze im się do mieszkań a zaraz po nim ogień. Kilku strażaków rozpoczęło gaszenie ognia. Nim rozwinęli węże strażackie, do klatki wbiegli strażacy w aparatach ochronnych. Z trzech różnych mieszkań wynieśli małe dzieci. Nie było czasu, liczyły się sekundy.
Dwóch strażaków z płonącego mieszkania wyprowadziło starszego mężczyznę. Był poparzony, ale przytomny. Przerażony tłumaczył, że na pewno nie zaprószył ognia, bo nigdy nie palił.
7 osób w szpitalu, w tym 3 dzieci
Po kilkunastu minutach ogień był już opanowany. Karetka specjalistyczna odwiozła do szpitala Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki 3-letniego chłopca i jego mamę. Oboje zatruli się gazami pożarowymi. Również do szpitala Matki Polki trafiło jeszcze dwóch chłopców – 2- i 3-latek. Obu matki zawiozły własnymi samochodami.
Mężczyzna z poparzeniami I i II stopnia został odwieziony do szpitala im. Kopernika. Przyczyny pożaru w bloku przy Skupionej będą wyjaśniać śledczy. Wstępnie strażacy mówią o zwarciu w instalacji elektrycznej mieszkania na pierwszym piętrze.