O blisko 13 milionów złotych wzrośnie opłata za prąd w Łodzi, którą mają pokryć miejskie jednostki. Tomasz Trela krytykuje rząd, który obiecywał, że opłata za prąd nie wzrośnie.
Brak zwrotu za prąd
Łódzki samorząd od 2014 roku ogłasza zbiorczy przetarg na zakup energii w ramach Łódzkiej Grupy Zakupowej. Skupia ona prawie 400 jednostek samorządu łódzkiego, do tego dochodzą też chętni z gmin ościennych.
Dzięki dużemu zamówieniu można negocjować korzystniejsze stawki z dostawcami prądu. W tym roku umowa jest podpisana z PGE Obrót a termin jej wygaśnięcia mija 31 grudnia.
Tymczasem w ubiegłym roku Sejm zdecydował, że stawki za prąd m.in. dla samorządów w tym roku nie wzrosną. Pozostaną na poziomie tych z 30 czerwca 2019 roku. Każda gmina, która przed datą nowelizacji podpisała umowę z dostawcą energii zgodnie z wyższymi stawkami, miała dostać zwrot nadpłat.
Okazało się, że były to tylko słowa, bo od stycznia wszystkie miejskie jednostki płacą wyższe faktury niż w poprzednim roku. Zgodnie z nowelizacją ustawy i stosownym rozporządzeniem do niej powinniśmy dostać zwrot każdej nadpłaconej złotówki. Zamiast tego nadal przychodzą faktury po wyższych stawkach, nie ma też informacji o tym, kiedy pieniądze dostaniemy i ostatecznie w jakiej wysokości.
Nadpłaty muszą być zwrócone do 31 grudnia, a PGE Obrót może jednorazowo wypłacić całą kwotę albo sukcesywnie wystawiać skorygowane, czyli obniżone faktury za drugie półrocze. Na razie miejskie jednostki nadal płacą więcej nawet o 60 procent.