Trudno wytłumaczyć skrajną nieodpowiedzialność kierowcy, który spowodował wypadek w Rąbieniu. W Wielkanoc (12 kwietnia) po godzinie 18 rozpędzonym samochodem wjechał na rondo. Prawdopodobnie w ogóle nie zorientował się, że jest na rondzie. Jego auto wzbiło w powietrze. Przeleciał samochodem ponad 60 metrów.
Wypadek w Rąbieniu
Kamera monitoringu miejskiego zarejestrowała przebieg wypadku. Przy bardzo dobrej widoczności 41-letni kierowca jechał od strony Aleksandrowa Łódzkiego w kierunku prawdopodobnie Konstantynowa Łódzkiego. Do ronda w Rąbieniu zbliżał się z ogromną prędkością.
Samochód najechał na wysepkę na środku ronda i został wyrzucony do góry. Auto wzbiło się na wysokość prawie 7 metrów i leciało w powietrzu na skos od drogi. Samochód przeleciał nad ogrodzeniem kościoła i spadł na dach jednego z pomieszczeń gospodarczych. O tym, z jak wielką prędkością musiał poruszać się chwilę wcześniej, najlepiej świadczy fakt, że w powietrzu pokonał ponad 60 metrów.
Pijany kierowca sprawcą wypadku w Rąbieniu
Samochód na dachu leżał na budynku. W środku został zakleszczony kierowca, którego strażacy wydostali przy pomocy nożyc i rozpieraków hydraulicznych. Czuć było od niego bardzo wyraźnie woń alkoholu. Ranny kierowca został zabrany do szpitala.
Od mężczyzny została pobrana krew do badań na zawartość alkoholu i ewentualnych, innych środków psychoaktywnych. Za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat więzienia. Natomiast mężczyzna może usłyszeć dodatkowo zarzuty sprowadzenia zagrożenia w ruchu lądowym, za co również grozi odpowiedzialność karna.