Wypadek na Kilińskiego w Łodzi w sobotę (10 listopada) wieczorem spowodował mężczyzna, który nie tylko nie udzielił pomocy rannym, ale i uciekł przed policją. W wypadku ranne zostały dzieci, w tym kilkudniowe niemowlę. Policja poszukuje sprawcy.
Wypadek na Kilińskiego
Mercedesem ulicą Rewolucji jechała 4-sobowa rodzina: rodzice z dwójką małych dzieci. Przez skrzyżowanie z ulicą Kilińskiego chcieli przejechać na wprost, w kierunku ulicy Sterlinga.
W tym samym czasie Kilińskiego w stronę centrum jechał fiatem seicento mężczyzna. Z relacji świadków wynika, że wjechał na skrzyżowanie z Rewolucji na czerwonym świetle.
Rozpędzone seicento uderzyło w tylne drzwi mercedesa. Odbiło się od niego, wjechało w ulicę Rewolucji i – mimo urwanych kół – zatrzymało się dopiero po kilkudziesięciu metrach od skrzyżowania.
Ucieczka sprawcy
Mercedes po zderzeniu wjechał na chodnik i staranował znaki drogowe oraz sygnalizator. Sprawca, gdy zorientował się, że spowodował wypadek, zaczął pieszo uciekać w stronę bram przy Kilińskiego.
Pobiegł za nim kierowca mercedesa, a następnie policjanci drogówki, którzy na miejsce wypadku przyjechali po kilku minutach. Funkcjonariusze zauważyli domniemanego sprawcę wypadku na dachu garaży jednej z posesji i próbowali go złapać.
Niestety, po kilku minutach mężczyzna zniknął z oczu policjantów. W wypadku ranne zostały dwie dziewczynki z mercedesa – starsza ma rok i 8 miesięcy, a młodsza urodziła się zaledwie trzy dni temu. Dziewczynki przewieziono do szpitala, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.