W sobotę 13 lipca doszło do dramatycznych wydarzeń w Łęczycy. Po godzinie 15 policja dostała informację o strzałach w jednym z mieszkań kamienicy. Tragedia w Łęczycy swój finał miała dopiero późnym wieczorem.
Tragedia w Łęczycy. Strzały z broni myśliwskiej
Po popołudniu w sobotę mieszkańcy Łęczycy usłyszeli strzały. Z relacji pierwszych świadków wynikało, że w kamienicy przy ulicy Kilińskiego w Łęczycy ktoś oddał kilkanaście strzałów.
Na miejsce niezwłocznie zostali wysłani policjanci, którzy zabezpieczyli miejsce zdarzenia. Na miejsce wezwano również Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji z Łodzi – mówi podkomisarz Adam Dembiński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Policyjni kontrterroryści weszli do mieszkania późnym wieczorem. Wcześniej prawdopodobnie trwały negocjacje ze strzelcem. W mieszkaniu policjanci znaleźli zwłoki 45-letniego mężczyzny. Obok niego leżała broń myśliwska.
Nawet kilkaset strzałów
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Łęczycy. Z ustaleń prokuratorów i techników kryminalistyki wynika, że mężczyzna przed popełnieniem samobójstwa oddał w mieszkaniu i na terenie swojej nieruchomości nawet kilkaset strzałów.
Z relacji członków rodziny, którzy mieli z nim kontakt bezpośrednio przed zdarzeniem, wynika, że 45-latek zachowywał się dziwnie i był pobudzony. Twierdził, że czuje się zagrożony i ktoś chce mu zrobić krzywdę. Nic nie wskazywało jednak na gwałtowny wybuch agresji i późniejsze zachowanie – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W mieszkaniu policjanci zabezpieczyli łącznie 5 sztuk broni i amunicję. Wiadomo, że wiele strzałów padło bezpośrednio w mieszkaniu, bo na ścianach technicy zabezpieczyli ślady po kulach. 45-latek nie był wcześniej karany i miał pozwolenie na broń.