Za śmierć Piotra Wieteski, młodego łodzianina, odpowiedzą nie tylko sprawcy jego śmierci, ale i osoby, które zaniedbały swoje obowiązki. prokuratura Okręgowa w Łodzi postawiła zarzuty lekarce oraz ratownikowi medycznemu z płockiego pogotowia ratunkowego.
Za śmierć Piotra Wieteski odpowiedzą też funkcjonariusze
Pojechał spotkać się z koleżanką
19-letni Piotr Wieteska w 2017 roku poznał przez Internet Dagmarę. Znajomość rozwijała się i chłopak postanowił spotkać się z dziewczyną. Łodzianin pojechał do Płocka, aby pierwszy raz zobaczyć poznaną niedawno kobietę.
Czas w grupie kilkorga znajomych spędzali nad Wisłą. Tutaj doszło do tragedii. Z relacji świadków tego zdarzenia wynika, że stali na wale przeciwpowodziowym i rozmawiali. W pewnym momencie podszedł do nich pijany, młody mężczyzna. Zaczął zaczepiać kobiety. Zachwiał się, z jego rąk wypadła butelka, a pijany sturlał się ze wzniesienia.
Dziewczyny były agresywne
Koleżanki pijanego podbiegły do Piotra, Dagmary i ich znajomych. Dziewczyny zaczęły popychać i obrażać Piotra. Po chwili do agresywnych nastolatek dołączyli koledzy. Jeden z nich miał pobić Piotra. Łodzianin zalał się krwią.
Wezwano karetkę pogotowia i policję. Lekarz przebadał nastolatka, ale ten miał odmówić zgody na przewiezienie do szpitala, choć na karcie nie ma podpisu mężczyzny o niewyrażeniu zgody na hospitalizację. Piotrowi kazano poczekać na policję, by zgłosić pobicie.
Policjanci uznali, że mężczyzna jest pijany i zabrali go na komisariat. Wcześniej jednak pojechali do szpitala, by mężczyznę przebadał lekarz i wydał zgodę na zatrzymanie. Tutaj stwierdzono, że nie ma przeciwwskazań, by młody mężczyzna został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań.
Na komisariacie stan 19-latka znacznie się pogorszył. Policjanci nie mieli już z nim kontaktu. Zorientowali się, że mężczyzna jest poważnie ranny. Piotr trafił do szpitala. Miał pękniętą czaszkę, krwotok i obrzęk mózgu.
Kto odpowiada za śmierć Piotra Wieteski
Napastnikiem, który pobił Piotra jest Damian K., pseudonim “Diabeł”. Po kilku tygodniach od zdarzenia trafił do aresztu śledczego. Po kilku miesiącach zasiadł na ławie oskarżonych. 10 grudnia 2018 roku Sąd Okręgowy w Płocku uznał go za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci.
Diabeł usłyszał wyrok trzech lat pozbawienia wolności. Według sądu zgon nastolatka nie wynikał z pobicia, lecz z uderzenia głową o chodnik, a zadany cios miał jedynie doprowadzić do upadku. Damian K. mógł czekać na wolności na uprawomocnienie się wyroku. Zaskarżony wyrok trafił do sądu apelacyjnego, ale… Diabeł zniknął.
– Mam żal do pani sędzi. Wyceniła życie mojego syna na 3 lata więzienia. Tyle, ile można dostać za zabicie psa – mówi Agnieszka Wieteska.
W stosunku do lekarki zastosowano 30 tysięcy złotych poręczenia i zawieszenie w wykonywaniu zawodu lekarza.