Dwanaście miast, w tym Łódź, zapowiedziały złożenie pozwu przeciwko Ministerstwo Edukacji Narodowej za koszty, na które miała narazić ich wprowadzona reforma oświaty. Wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za oświatę – Tomasz Trela – przyznaje, że reforma oświaty miała być bezkosztowa, a tymczasem miasto wyliczyło, że wydało na nią ponad 20 milionów złotych. Z kolei Rzeszów poniósł koszty rżedu 7 mln zł, a Gdańsk mówi już o 70 mln wydanych na reformę. Warszawa, która ma koordynować to zasadnie oszacowała koszty na 80 mln zł.
Pozew przeciwko MEN zostanie wysłany do sądu w połowie kwietnia. Będzie dotyczył pieniędzy, które samorządy poniosły na: dostosowanie pomieszczeń w szkołach podstawowych do potrzeb klasopracowni, wyposażenie pracowni przedmiotowych w pomoce do nauki chemii, biologii, fizyki oraz zakup niezbędnych mebli oraz wydatków związanych z odprawami dla zwalnianych z pracy nauczycieli gimnazjów. TOMASZ TRELA, wiceprezydent Łodzi
Reforma oświaty miała być dla samorządów “bezkosztowa”, tymczasem władze polskich miast musiały wygospodarować jakieś pieniądze z budżetu na jej wprowadzenie. Niektóre samorządy, np. Łódź, wystąpiły do ministra edukacji narodowej – Anny Zalewskiej – o zwrot kosztów, które wymusiła na nich reforma oświaty. Odpowiedź była jednak negatywna, a szefowa resortu argumentowała, że państwo przekazuje subwencję oświatową.
Łódź dołączyła do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa, którego złożenie zapowiada Unia Metropolii Polskich. Wśród miast, które zadeklarowały przesłanie swoich dokumentów w tej sprawie są: Łódź, Warszawa, Poznań, Gdańsk, Rzeszów i Białystok. Odmówili za to m.in. Toruń, Sopot czy Gdynia.
Ile kosztuje reforma oświaty w Łodzi?