Sąd w Łodzi skazał 31-letniego dziś Artura W. na dożywocie i wypłatę odszkodowań dla rodziny Kai. Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zabójstwa, które wstrząsnęło mieszkańcami Łodzi w sierpniu 2017 roku. Zginęła wtedy 20-letnia Kaja. Jej ciało znaleziono po dziewięciu dniach, w wersalce. Dziewczyna prawdopodobnie była w ciąży. Artur W. przyznał się do zarzutu zabójstwa jeszcze na etapie śledztwa. Był obecny w sądzie podczas ogłaszania wyroku w piątek.
Zabójstwo Kai w Łodzi. Dożywocie dla Artura W.
Wyrok dożywocia zapadł za zamkniętymi drzwiami w piątek, 26 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Artur W. nie tylko spędzi za kratami resztę życia, ale musi również zapłacić 100 tys. złotych zadośćuczynienia dla synka Kai. Chłopiec był w domu, gdy doszło do zabójstwa jego mamy. Pieniądze, zdaniem sądu, należą się także rodzeństwu zamordowanej. Skazany musi zapłacić po 5 tys. zł bratu i siostrze Kai.
Sprawa Kai ze Zduńskiej Woli zaczęła się 17 sierpnia 2017 roku, kiedy zgłoszono jej zaginięcie. Łódzka policja kilka razy miała odwiedzić Artura W. w wynajmowanym przez niego mieszkaniu na Teofilowie, ale tego nie zrobiła. Dopiero po trzecim zleceniu przeszukania mieszkania, policja odkryła w wersalce ciało kobiety.
W. nie było już wtedy w Łodzi, więc zaczęły się poszukiwania. Podejrzany został zatrzymany po kilku dniach w Koszalinie.
Niedopełnienie obowiązków
Wyjaśnienie zabójstwa Kai nie było jedynym wątkiem w śledztwie. Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim zajęła się dwoma policjantami, którzy zarzucono niedopełnienie obowiązków podczas śledztwa. Postępowaniem dyscyplinarnym objęto także dwóch innych mundurowych. Mieli oni sprawdzić mieszkanie Artura W., jednak tego nie zrobili. Dlatego dopiero po kilku dniach odnaleziono ciało Kai.
Artur W. do zabójstwa Kai przyznał się jeszcze podczas śledztwa, po zatrzymaniu w Koszalinie. Wyjaśnił, że doszło do tego w wyniku awantury między nimi. Ciało kobiety w wersalce było skrępowane sznurem i miało widoczne ślady duszenia.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Artura W. nie zgadza się z wyrokiem i zapowiada apelację. Zapowiedział, że sprawiedliwa byłaby kara 15 lat pozbawienia wolności.