W czwartek, 9 maja, ponad tysiąc osób żegnało byłego łódzkiego komendanta straży pożarnej. Andrzej Wyciszkiewicz odszedł na wieczną służbę, a jego prochy złożono na parafialnym cmentarzu w Końskich.
Setki strażaków na pogrzebie dowódcy
W uroczystości pogrzebowej Andrzeja Wyciszkiewicza uczestniczyli rodzina i przyjaciele. Tłumnie przyjechali strażacy z całego kraju. Bez trudu można było rozpoznać zawodowców i ochotników z województw: łódzkiego, śląskiego, dolnośląskiego, mazowieckiego, podkarpackiego i z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
W ostatniej ziemskiej drodze Andrzejowi Wyciszkiewiczowi towarzyszyli również przedstawiciele wojska i łódzkiej straży miejskiej. Hołd oddali, pełniąc wartę honorową przy urnie z prochami zmarłego, komendanci wojewódzcy (nadbryg. Krzysztof Ciosek – Świętokrzyski Komendant Wojewódzki PSP, nadbryg. w st. spocz. Andrzej Witkowski, nadbryg. w st. spocz. Krzysztof Hejduk, nadbryg. w st. spocz. Grzegorz Janowski, st. bryg. Piotr Rudecki – Łódzki Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej) i nadbryg. Mariusz Feltynowski – Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej.
Nie zabrakło na warcie przy Andrzeju Wyciszkiewiczu tych, z którymi pracował niemal od początku – strażaków z JRG 10 w Łodzi. Na warcie stali: bryg. Mariusz Kawnik (dowódca JRG 10) oraz mł. bryg. Artur Kijanka (zastępca dowódcy).
Andrzej Wyciszkiewicz był za życia wielokrotnie odznaczanym strażakiem. Dostał m.in.:
- Złoty Medal za Zasługi dla Pożarnictwa
- Brązowy i Srebrny Krzyż Zasługi
- Brązową Odznakę „Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej”,
- Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju,
- Złoty Medal za Długoletnią Służbę,
- Brązowy Medal za Zasługi dla Policji.
W czasie uroczystości pogrzebowej, niestety już pośmiertnie, st. bryg. Andrzej Wyciszkiewicz został odznaczony Krzyżem św. Floriana. W postanowieniu prezydent Andrzej Duda podkreślił, że to odznaczenie nadaje za działalność ochotniczą w straży pożarnej.
Andrzej Wyciszkiewicz – dowódca i przyjaciel
Starszy brygadier w stanie spoczynku Andrzej Wyciszkiewicz odszedł na wieczną służbę 5 maja 2024 roku. Przez wiele lat pełnił służbę w Łodzi. To tutaj przez większość swojego zawodowego życia dowodził Jednostką Ratowniczo-Gaśniczą nr 10, a później był komendantem miejskim Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
To był prawdziwy strażak. Nie przełożony, a strażak i przyjaciel. Gdy przyjeżdżał na akcję i widział kogokolwiek w potrzebie, albo że brakuje po prostu rąk do pracy, sam zakasał rękawy. Zawsze pierwszy do pomocy i nigdy, ale to nigdy nie zostawił strażaka w potrzebie – wspomina jeden z łódzkich strażaków.
Takie zachowanie – jak mówią strażacy, którzy z nim współpracowali – spowodowało, że „Wycicha” szanowali wszyscy podwładni. Były komendant dbał również o to, by w Łodzi rozwijały się grupy ratownictwa specjalistycznego – USAR (grupa poszukiwawcza), grupa ratownictwa wysokościowego, czy ratownictwa wodnego.
W czasie pożegnania w kościele cmentarnym strażacy z JRG 10 podkreślali, że wielką pustkę poczuli już w momencie, gdy ich szef awansował na komendanta miejskiego straży pożarnej.
Dla większości z nas był „Wycichem” albo po prostu „Wodzem” – tak do niego mówiliśmy. Gdy awansował, wszyscy mu gratulowaliśmy, ale żałowaliśmy, że już nie będziemy bezpośrednio pracować. Brakowało nam nawet papierosów wodza pośpiesznie dogaszanych w kubkach po kawie – wspomina strażak z JRG 10 w Łodzi