Przed Sądem Okręgowym w Łodzi dobiega końca proces Kamila C. oskarżonego o pobicie, którego następstwem była śmierć mieszkańca Piątku (pow. łęczycki). Prokurator w mowie końcowej podkreślił bestialskie zachowanie mężczyzny i zaapelował do sądu o wymierzenie kary w wysokości 18 lat więzienia, choć groziło mu nawet dożywocie. Razem z Kamilem C. wyrok usłyszy jeszcze 5 współoskarżonych w tym była policjantka Małgorzata R., która z Kamilem C. była na interwencji, która skończyła się śmiercią mężczyzny.
Po tym, jak sprawa wyszła na jaw do prokuratury zgłosiło się jeszcze kilkanaście osób, które miały zostać poszkodowane przez Kamila C. i innych policjantów z Piątku. Okazało się, że policjanci z tego komisariatu już wcześniej stosowali bez uzasadnienia przemoc i wywozili ludzi policyjnym radiowozem poza miasto.
Pozostali ówcześni funkcjonariusze policji: Małgorzata R., Sebastian K, Dominik W., Artur W. i Przemysław W. zostali oskarżeni o bezprawne pozbawienie wolności osób, względem których podejmowali interwencje m.in. za spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym, zaśmiecanie, drobną kradzież, nielegalny połów ryb, czy łamanie przepisów związanych z pandemią. Wśród zarzutów było pobicie pokrzywdzonego Włodzimierza C. pałką za to, że przebywał na ulicy bez maseczki ochronnej. Ten mężczyzna miał zostać pobity pałką za odmowę przyjęcia mandatu. Policjanci najpierw zabrali go na komisariat w Piątku, a następnie zawieźli i zostawili w miejscowości Kwiatkówek.
Większości z przeanalizowanych w śledztwie interwencji byli policjanci dokonywali od połowy 2019 roku i nie były one w ogóle oficjalnie odnotowywane albo w dokumentacji nie wskazywano żadnych nieprawidłowości. Prokuratura Okręgowa w Łodzi zarzuciła Kamilowi C. łącznie przestępstwa na szkodę 20 osób. Małgorzata R. została o dwa czyny, a czterech innych (byłych już) funkcjonariuszy z Piątku, w tym ówczesnego komendanta miejscowego komisariatu, oskarżono o przestępstwa na szkodę od dwóch do pięciu osób. Żaden z oskarżonych nie przyznał się w śledztwie do stawianych zarzutów.
6 (byłych) policjantów na ławie oskarżonych
W procesie toczącym się w Sądzie Okręgowym w Łodzi oskarżonych jest aż 6 osób, które w chwili popełniania czynu byli policjantami w komisariacie w Piątku. Wszyscy zostali zwolnieni ze służby i w sądzie odpowiadają już jako byli funkcjonariusze. Prokuratura nie ma wątpliwości co do winy wszystkich 6 oskarżonych. Najpoważniejsze jednak zarzuty ciążą na Kamilu C., który odpowiada przed sądem za śmierć Marcina K.
Policjant Kamil C. i jego partnerka z patrolu – Małgorzata R. byli widziani, kiedy wrzucali pokrzywdzonego do radiowozu i odjeżdżali sprzed bloku, a pokrzywdzony Marcin K. nie miał żadnego powodu, by znaleźć się w miejscu, gdzie go znaleziono, bo nie miał w okolicy ani rodziny, ani znajomych
mówił w czasie rozprawy prokurator Tomasz Śnieg z Prokuratury Okręgowej w Łodzi
Właśnie ta omawiana interwencja zakończyła się śmiercią Marcina K. Prokuratura ówczesnemu policjantowi postawiła łącznie 21 zarzutów. Większość z nich dotyczy czynów popełnionych przed interwencją ze zmarłym Marcinem K, ale wszystkie wskazywały na agresywne zachowanie policjanta.
Dlatego prokurator domaga się dla byłego już policjanta 18 lat więzienia, 15 lat zakazu pracy w służbach oraz 50 tysięcy zadośćuczynienia dla matki zmarłego mężczyzny. Prokuratura chce też, aby sąd nakazał podanie wyroku do publicznej wiadomości, co oznacza, że dane byłego funkcjonariusza nie będą zanonimizowane.
Tragiczna interwencja
W trakcie kończącej proces rozprawy prokurator jeszcze raz przypomniał, jak zgodnie z ustaleniami śledztwa wyglądała policyjna interwencja względem 30-letniego Marcina K. Tragiczne wydarzenia wydarzyły się tuż przed Wielkanocą w 2021 roku. Rano 3 kwietnia przypadkowy przechodzień znalazł w lesie zwłoki Marcina K. Ciało leżało w miejscowości Janówek, w brzozowym zagajniku oddalonym od mieszkania mężczyzny o około 6 kilometrów. Policjanci byli na interwencji w domu mężczyzny dzień wcześniej wieczorem.
O tę policyjną interwencję prosiła matka Marcina K. Kobieta zadzwoniła na linię alarmową, bo nie mogła sobie dać rady z awanturującym się, pijanym synem. Na miejsce przyjechali 34-letni wtedy Kamil C. i 36-letnia Małgorzata R. Rozmowy policjantów z synem kobieta nie widziała, bo zamknęła się w drugim pokoju. Zeznała jednak, że słyszała tylko huk na korytarzu, gdy policjanci wyprowadzali Marcina K. z mieszkania.
Następnego dnia jej syn już nie żył. Sekcja zwłok wykazała, że Marcin K. miała połamane żebra, pękniętą śledzionę i prawie 3 litry krwi w jamie otrzewnej. Śmierć była następstwem tych obrażeń.
Pozostałe interwencje policjantów z Piątku, które opisane zostały w akcie oskarżenia były również drastyczne. Jednym z poszkodowanych w postępowaniu jest Michał Sz. Zgodnie z ustaleniami śledczych mężczyzna został za zaśmiecanie miejsca publicznego w Piątku uderzony pięścią w twarz. Później Kamil C. miał go bić dalej pięściami i policyjną pałką. Wsadził go później do radiowozu i porzucił w miejscowości Balków.
Gdy Michał Sz. ponownie dostał się w ręce Kamila C. nie mógł liczyć na łagodniejsze traktowanie. Mężczyzna za wykroczenie drogowe został zawieziony na komisariat w Piątku. Z relacji poszkodowanego wynika, że Kaml C. przykuł go kajdankami do kaloryfera, a następnie bił pięściami i pałką. Wszystko po to, by mężczyzna zgodził się przyjąć mandat.
Wyroki więzienia i upublicznienia danych
Prokuratura po przeprowadzeniu śledztwa nie ma wątpliwości odnośnie do winy oskarżonych. Prokurator występujący na sali wielokrotnie podkreślał, że zachowanie byłych już policjantów nie przystoi funkcjonariuszom. Dlatego domaga się wymierzenia im kar bezwzględnego więzienia i upublicznienia wyroków.
W opinii prokuratury nie ma wątpliwości, że oskarżony Kamil C. był na interwencji w kwietniu 2021 roku w domu pokrzywdzonego w Piątku, użył wobec niego przemocy, kopiąc go i uderzając pałką policyjną, a następnie wywiózł go do lasu i tam pozostawił
mówił prokurator Tomasz Śnieg z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Ze stanowiskiem prokuratury w pełni zgadza się oskarżycielka posiłkowa. Mecenas w imieniu rodziny zmarłego mężczyzny domaga się jednak znacznie większego zadośćuczynienia finansowego. Uważa, że matka zmarłego Marcina K. powinna dostać 150 tysięcy złotych od oskarżonego.
Doszło do bestialskiego zamordowania pokrzywdzonego. Został wyciągnięty z łóżka, skatowany, wywieziony do lasu i zostawiony tam sam. Śmierć nastąpiła w wyniku zadania uderzenia ciężkim narzędziem, prawdopodobnie pałką policyjną i tych ciosów było wiele. Marcin K. umierał cierpiąc przez 10 godzin. Biegły zeznał, że w otrzewnej zmarłego były trzy litry krwi. Kamil C. czuł, że jest bezkarny i to on stanowi prawo. Strach i cierpienie po śmierci tak bestialsko zamordowanego człowieka są ogromne
mówiła w sądzie mecenas Anna Walkiewicz.
Wobec pozostałych pięciorga oskarżonych także żąda uznania ich winnymi wszystkich zarzuconych przestępstw i wymierzenia kar od roku do półtora roku więzienia i 15-letni zakaz pracy w policji i podobnych jej służbach. Wyjątkowego potraktowania prokuratura oczekuje względem Małgorzaty R, z którą był na feralnej interwencji Kamil C. Dla niej prokuratura żąda wyroku w zawieszeniu i kary grzywny. Oskarżyciel publiczny chce niższego wyroku dla kobiety, gdyż okolicznością łagodzącą jest to, że Małgorzata R. jest matką samotnie wychowującą dziecko. Prokurator chce jednak, by wyrok względem kobiety również został podany do publicznej wiadomości.
Obrońcy wnosili o uniewinnienie klientów. Próbowali podważać wiarygodność pokrzywdzonych, którzy mówili o nadmiernym stosowaniu przez policjantów z Piątku środków przymusu i procederze wywożenia radiowozem poza Piątek tak, żeby musieli oni później pieszo wracać kilka kilometrów do miasta.
Na rozprawie 3 lutego obrońca głównego oskarżonego Kamila C. mecenas Sławomir Szatkiewicz poprosił sąd, by mógł wystąpić z mową obrończą na kolejnym posiedzeniu sądu ze względu na obszerny materiał dowodowy i długą listę zarzutów, do których się będzie odnosił. Sąd przychylił się do tego wniosku i przerwał rozprawę do 27 lutego. Wtedy strony wysłuchają ostatniej mowy obrończej, a sąd zdecyduje, kiedy ogłosi wyrok w tym trwającym od listopada 2022 roku procesie.
Nie pierwszy raz
Kamil C. pierwszy raz przed sądem za swoje zachowanie stanął jednak znacznie wcześniej. W 2015 roku ówczesny funkcjonariusz policji oskarżony został o to, że 3 lata wcześniej groził mężczyźnie. Sąd Rejonowy w Łęczycy uznał policjanta za winnego, ale warunkowo umorzył postępowanie.
Kamil C. dopuścił się dokonania zarzucanego mu czynu. Uznając jednak, że wina oskarżonego i szkodliwość społeczna czynu nie jest znaczna, warunkowo umarza postępowanie karne wobec niego na okres jednego roku próby
podała 5 października 2016 roku sędzia Marzena Milczarek z Sądu Rejonowego w Łęczycy
Sąd nie miał wątpliwości co do winy Kamila C. Interwencja w nocy z 19 na 20 października 2012 roku w Łęczycy przy ulicy Konopnickiej została nagrana dyktafonem przez jednego z uczestników. Policjanci mieli uspokoić mężczyzn zakłócających ciszę nocną. Sześciu funkcjonariuszy ustawiło wówczas uczestników przy płocie stadionu i legitymowało ich. Kamil C. zgodnie z ustaleniami prokuratury odciągnął na bok jednego mężczyznę. Groził mu i straszył go.
Sąd potraktował wówczas policjanta dość łagodnie i umorzył postępowanie. Dzięki takiemu orzeczeniu Kamil C. mógł pozostać czynnym policjantem, mimo toczącego się równolegle postępowania dyscyplinarnego w policji. Sprawa skończyła się dla niego przeprosinami, wpłatą tysiąca złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Kamil C. musiał też pokryć koszty postępowania sądowego – 560 złotych.
Od bohatera do oskarżonego
Kamil C. przed tragicznymi wydarzeniami i doniesieniami o nieprawidłowościach stawiany był za wzór policjanta. Stał się nawet bohaterem po tym, jak wspólnie z partnerem z patrolu wyprowadzili z płonącego budynku w Piątku starszą kobietę i wynieśli niepełnosprawnego mężczyznę (w 2018 roku). Wówczas odebrał naet wyróżnienie od Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Tuż przed dramatycznymi wydarzeniami z kwietnia 2021 roku Kamil C odebrał kolejną pochwałę. Tym razem został nagrodzony za ugaszenie płonącego auta, którym podróżował mężczyzna.