Dwie osoby zginęły, a trzy zostały ranne w wypadku, który spowodował 38-letni pijany kierowca. Samochód, którym kierował, uderzył w dwa inne pojazdy na DK 14 pod Zgierzem. Od wypadku minęły ponad cztery miesiące. Zebrano cały materiał dowodowy i w związku z tym łódzka Prokuratura Rejonowa w Zgierzu skierowała do sądu akt oskarżenia.
Prokurator zarzucił 38-letniemu mężczyźnie spowodowanie wypadku drogowego, w wyniku którego dwóch mężczyzn zginęło, a trzech innych – w tym brat kierującego – odniosło poważne obrażenia ciała. Do wypadku doszło 4 lutego około godziny 13 w Orzechówku (gm. Stryków).
Winny śmierci i poważnych obrażeń
Pijany kierowca opla jechał z Łodzi do Strykowa drogą krajową nr 14. Warunki na drodze nie były najlepsze, więc konieczne było zachowanie ostrożności podczas jazdy. 38-latek tego nie zrobił. Podczas wyprzedzania jadącego przed nim samochodu kia, uderzył w jego tył. Kia zjechała do rowu, a pijany kierowca stracił panowanie nad autem i zderzył się z jadącym prawidłowo z przeciwka dostawczym mercedesem.
To zderzenie bezsprzecznie przesądziło o tym, co działo się dalej. Dwoje mężczyzn z opla, za „kółkiem” którego siedział pijany kierowca, zginęło. Kolejnych dwóch pasażerów zostało poważnie rannych, w tym brat 38-latka. Ranny został również kierowca mercedesa.
Stężenie alkoholu w organizmie sprawcy wypadku na DK 14 pod Zgierzem przekraczało jeden promil.
W sprawie powołani zostali biegli, którzy ocenili, że wszystkie trzy samochody biorące udział w zdarzeniu były sprawne techniczne, a bezpośrednią przyczyną wypadku było zachowanie 38-latka. Nie zachował należytej ostrożności podczas wyprzedzania. mówi KRZYSZTOF KOPANIA, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi
Mężczyznę zatrzymano i tymczasowo aresztowano. Podczas przesłuchania pijany kierowca przede wszystkim przyznał się do zarzutu spowodowania wypadku drogowego w stanie nietrzeźwości. Złożył też jednak wyjaśnienia.
Piłem i szybko jechałem
Jak się okazało, tego samego dnia jeszcze przed południem pił alkohol razem z bratem i jego kolegą. Nie zmieniło to jednak jego planów wyjazdu z Łodzi w sprawach służbowych. Po drodze zabrał jeszcze innego członka rodziny. Potwierdził, że mimo złych warunków drogowych jechał szybko i wyprzedzał inne samochody.
Oskarżonemu grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. W związku z tym za kierownicę jeszcze długo nie wsiądzie, o ile w ogóle będzie miał jeszcze takie prawo.