Pracownicy pogotowia ratunkowego w Łodzi napisali do marszałka województwa łódzkiego skargę na działania dyrekcji WSRM w Łodzi. Jednym z zarzutów jaki stawiają szefom jest nieodpowiednie zabezpieczenie zespołów ratownictwa medycznego w leki. Nie udało się uratować życia wcześniakowi ze szpitala w Kutnie. Ratownicy medyczni wskazują, że zaniedbania mogły doprowadzić do sytuacji w której, noworodkowi odebrano szansę na życie.
Tragedia jakich mało
Narodziny długo wyczekiwanego dziecka są dla każdego z rodziców ogromnym przeżyciem. Równie ogromną, ale traumą jest sytuacja w której dowiadują się, że ich maleństwo musi przyjść na świat wcześniej niż było to zaplanowane. Nie sposób już mówić o tym, jak wielką tragedią jest sytuacja, w której okazuje się, że ich maleństwa nie udało się uratować.
4 listopada 2024 roku szpital w Kutnie skontaktował się z WSRM w Łodzi, zgłaszając, że na ich oddziale jest wcześniak o masie urodzeniowej 600 gramów. Dziecko należało bezpiecznie i jak najszybciej przewieźć do szpitala o wyższym poziomie referencyjności. Jednak z pisma do zarządu województwa wynika, że w karetce nie było potrzebnych leków.
Aby zrobić to bezpiecznie, zespół ratownictwa medycznego podaje dziecku lek, który zapobiega zapadaniu się płuc i daje szansę na stabilizację noworodka w czasie transportu – mówi anonimowo jeden z lekarzy WSRM w Łodzi.
Po dziecko do Kutna pojechała specjalistyczna karetka neonatologiczna z WSRM w Łodzi. Zanim jednak wyjechali do Kutna, musieli pojechać do szpitala im. Madurowicza przy ulicy Wileńskiej w Łodzi, by pobrać lek, o którym mówił lekarz.
Od 1 listopada 2024 roku lek jest niedostępny w zespołach N w WSRM – napisali pracownicy WSRM w skardze do marszałka województwa i radnych.
Zespół ratownictwa medycznego dojechał do szpitala w Kutnie i zabrał wcześniaka do Łodzi. Ostatecznie, nie udało się uratować mu życia. Nie wiadomo też, czy udałoby się, gdyby lek był od razu w karetce.
Drogi i z krótkim terminem
Ratownicy i lekarze w piśmie do marszałka wskazują, że lek Curosurf był dostępny w karetkach neonatologicznych od 2020 roku. To środek podawany przy skrajnym wcześniactwie oraz u noworodków z zaburzeniami oddychania. Dziecko nie mogło dostać leku w kutnowskim szpitalu, bo jest on niedostępny w oddziałach neonatologii z I stopniem referencyjności. Opakowanie leku to koszt rzędu 3,5 tysiąca złotych
Wielokrotnie podanie tego leku gwarantowało bezpieczne dowiezienie pacjentów z dalszych części województw do Łodzi – czytamy w piśmie.
Z pisma wynika, że droga do szpitala Madurowicza po jedno opakowanie leku, zawierające dwie ampułki tego środka, opóźniła wyjazd karetki do Kutna. W tej sprawie Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego poprosił o pisemne wyjaśnienia. Okazało się, że zawiniły zmiany kadrowe i brak odpowiedniego nadzoru.
Pan Sebastian (…) udał się na zwolnienie lekarskie. (…) jego obowiązki przejęła pielęgniarka epidemiologiczna WSRM pani Elżbieta (…), wieloletni pracownik. Po przeprowadzeniu przez nią kontroli okazało się, że opisywany preparat surfaktantu jest przeterminowany – napisał dyrektor Bogusław Tyka.
Dyrektor na piśmie zapewnił jednocześnie, że preparat został umieszczony w procedurze przetargowej na zakup leków w 2025 roku1Postępowanie: DEA.ZP-260/5/2024 Dostawa produktów leczniczych i płynów infuzyjnych dla WSRM w Łodzi, a na razie jest „w okresie zamówienia i dostawy dla WSRM”. W przetargu, w którym oferty były składane do 28 listopada, WSRM wskazała, że prawdopodobnie w przyszłym roku będzie potrzeba zakupu 10 opakowań tego drogiego leku ratującego życie wcześniakom.
Co więcej, Bogusław Tyka w odpowiedzi do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego poinformował o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, ale nie w związku z tragicznym finałem, a ujawnieniem miejsca wyjazdu karetki i numeru zdarzenia w skardze do organu nadrzędnego.
W ratowaniu ludzkiego życia cena nie powinna być wykładnikiem oraz czy dany lek się przeterminuje. Nie ma żadnego uzasadnienia do oszczędzania na bezpieczeństwie dzieci, zwłaszcza że firma ma stabilną sytuację finansową – napisali pracownicy WSRM.
Dyrektor te argumenty odrzuca, wskazując jednocześnie, że z jego wiedzy wynika, że dziecku ostatecznie leku nie podano z przyczyn medycznych. To nie zmienia faktu, że zespół ratownictwa medycznego zmarnował czas, jadąc po dwie ampułki preparatu do jednego z łódzkich szpitali.
Czy w tej konkretnej sytuacji można było uratować małego pacjenta? To pytanie zostaje bez odpowiedzi. Zawsze ważne jest to czy się udało kogoś uratować, ale jeszcze ważniejsze, czy zrobiono wszystko, by dać komuś szansę na życie.
Przypisy
- 1