W sobotę (15 czerwca) w Opocznie rozgrywano Kolarskie Mistrzostwa Polski Nauczycieli i Pracowników Oświaty. W czasie wyścigu doszło do tragicznych wydarzeń, które zakończyły się śmiercią 63-letniego łodzianina. Pozostaje pytanie, czy wyścig był prawidłowo zabezpieczony, a służby zrobiły wszystko, by uratować życie zawodnika.
Wypadek na wyścigu kolarskim w Opocznie
Wyścig kolarski rozpoczął się punktualnie o godzinie 12. Wtedy wystartowali zawodnicy w wyścigu o Mistrzostwo Polski Nauczycieli. Kolejne grupy zawodników w poszczególnych kategoriach startowały w odstępach co kilkanaście minut. Wyścig był zabezpieczany przez jedną z prywatnych firm transportu medycznego. Czy jednak jej pracownicy prawidłowo zareagowali na to, co wydarzyło się na trasie wyścigu kolarskiego w Opocznie?
Do wypadku do szło kilkanaście minut po godzinie 14. W centrum Opoczna jeden z kolarzy spadł z roweru. Zgromadzeni na miejscu kibice podbiegli do niego, a ktoś wykręcił numer alarmowy. Czas płynął, a firma zabezpieczająca medycznie wyścig nie reagowała.
Na pomoc ruszyli policjanci z Opoczna
Pierwsi na miejscu byli policjanci zabezpieczający wyścig kolarski w Opocznie. Sprawdzili, czy kolarz, który spadł z roweru, oddycha i natychmiast rozpoczęli reanimację. Dosłownie dwie minuty później zatrzymała się obok miejsca wypadku karetka. Mimo że ambulansem ratownicy transportowali pacjenta, nie zastanawiali się ani chwili.
Ich pacjent mógł poczekać, a kolarz był w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Na miejsce dalej nie dotarł nikt z ratowników zabezpieczających wyścig, choć miejsce startu-mety wyścigu było zaledwie kilkaset metrów dalej.
Po kilku minutach do miejsca wypadku dojechała karetka wysłana przez dyspozytora linii alarmowej 112. Ratownicy przejęli reanimację pacjenta i kontynuowali dramatyczną walkę o życie 63-latka.
Śmigłowiec był, a zabezpieczenia brak
Po kilkunastu minutach niedaleko miejsca wypadku na wyścigu kolarskim w Opocznie wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Przyleciał z Kielc. Jego załoga i ekipa pogotowia ratunkowego walczyła nieustannie. Strażacy rozstawili nad nimi specjalny parawan, by choć trochę osłonić ich i rannego mężczyznę od żaru lejącego się z nieba.
Po kilku minutach na miejscu byli wreszcie pracownicy firmy zabezpieczającej medycznie wyścig kolarski w Opocznie, choć to oni powinni być tam pierwsi.
Przez ponad półtorej godziny ratownicy medyczni z pogotowia i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego prowadzili resuscytację mężczyzny. Niestety musieli się poddać. Mężczyzna zmarł. Wstępnie ustalono, że przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia. Jaka była faktycznie przyczyna wypadku na wyścigu i późniejszego zgonu łodzianina, będzie wiadomo po sekcji zwłok mężczyzny.